Dzieci i bajki

Quizy

Julka i Żonkilek Drukuj Email

 

Jak Julka poznała Żonkilka

      W wielkim mieście żyła mała dziewczynka o imieniu Julka.

     Miasto było tak wielkie, że aby przejechać z jednegokońca na drugi, trzeba było jechać cały dzień. Wszędzie pełno było domów i bloków.

     Wszyscy ludzie starali się, aby było zielono koło ich domu, i dlatego każdy tam gdzie mógł sadził drzewa, rośliny, albo siał trawę.

     W jednym z takich domów mieszkała właśnie Julka, ale na  wakacje jeździła zawsze chętnie do babci na wieś, bo tam było zupełnie inaczej niż w mieście: bardzo dużo zieleni i dużo zwierzaków - małych i dużych, których w mieście nigdy nie mogła spotkać, ot choćby wiewiórki czy jeże.

      Głowę Julki przykrywały wielkie, rude loki. W całej rodzinie tylko jej włosy były aż tak jasne. Latem na jej nosku pojawiało się kilka ciemniejszych kropek. Mama mówiła, że to piegi.

-  Co to są piegi? - zapytała kiedy miała dwa latka.                                        Julka

-  Piegi malują na Twojej buźce maleńkie krasnoludki. Kiedy śpisz one przychodzą i maleńkimi pędzelkami robią maleńkie kropeczki. Ale nie wszyscy mogą mieć takie plamki. Krasnale bardzo starannie wybierają dzieci, którym chcą podarować te magiczne punkciki. Tacy wybrańcy muszą być wyjątkowi, grzeczni, mili, muszą kochać zwierzęta, i wszystkie krasnale – te duże i te najmniejsze.

 

      Julka bardzo lubiła słuchać, jak mama opowiada o jej piegach. B a r d z o lubiła też bawić się na ogródku ze swoim ukochanym psem Bobikiem, czytać z mamą książkę o zielonym, wystraszonym ufoludku i rysować babcię nowymi kredkami, które dostała od taty.

      Bardzo lubiła też chodzić na zakupy. Zawsze podobało się jej, że wszystko jest na swoim miejscu. Ogórki koło ogórków, pomidory koło pomidorów, masło koło masła i nawet czekoladki były razem z innymi czekoladkami. No i były te fajne „szafy” przy których latem można było się trochę ochłodzić. Kiedyś mama wytłumaczyła jej, że te „szafy” to takie wielkie lodówki, żeby jedzenie zawsze było świeże.

      A czasami udało się namówić mamę na czekoladę, lizaka, albo jakieś inne słodkości. Wtedy było najfajniej. Julka zastanawiała się co myślą sobie takie cukierki, kiedy już nie leżą obok innych cukierków. Było im smutno? A może cieszyły się, bo były ciekawe jak jest na dworze? Zastanawiały się czy pada już śnieg? A może świeci słońce?

      „Ach, dziś w sklepie jest strasznie dużo ludzi, pewnie będzie bardzo głośno, ale mama ma chyba dobry humor, więc może kupi mi te pyszne wafelki, które ostatnio tak bardzo smakowały mojej siostrze i mi” - myślała dziewczynka.

      Mama właśnie wybierała masło. Stały przy wielkiej lodówce już od dłuższego czasu, bo mama nie mogła się zdecydować, które wybrać. I nagle...coś poruszyło się na podłodze pod lodówką. Julka myślała na początku, że tylko jej się wydawało, ale za chwilę znów to zobaczyła. Tam na prawdę coś było. Schyliła się i zobaczyła to: było małe, całe zielone, i miało strasznie szeroką buzię. Julka przypomniała sobie, że widziała coś takiego u babci w lesie i chyba wtedy babcia nazwała to żabą. Ale co żaba robiłaby w sklepie? Żaby powinny być w lesie, albo na łące. Wszędzie tam gdzie jest mokro, ale na pewno nie w sklepie pod lodówką.

      Julka wyobraziła sobie, jak strasznie to żyjątko musiało się bać. Było daleko od mamy i taty i daleko od swojego domku. Zrobiło się jej żal żabki. Schyliła się, wyciągnęła rączkę, żeby ją złapać, ale ona...nagle przeskoczyła w inne miejsce.

-  Musi się mnie strasznie bać – pomyślała Julka – Ale nie mogę jej tutaj zostawić, bo na pewno sama nie znajdzie drogi do domu.

Schyliła się więc ponownie i tym razem udało się ją złapać. Na początku strasznie się wierciła, a serce waliło jej tak bardzo, jakby chciało wyskoczyć.

      Na szczęście po chwili trochę się uspokoiła.

Mama też bardzo się zdziwiła, kiedy zobaczyła w rękach córki małą, zieloną żabkę, z dużymi, przestraszonymi oczami.

-   Może wie, że nie zrobię jej krzywdy. Jak myślisz mamo?

-   Pewnie wie, że zaniesiesz ją do domku. W takim razie musimy pospieszyć się z zakupami, żeby jak najszybciej znalazła się na wolności.

Po drodze do kasy zapakowały do koszyka jeszcze tylko jabłka i już po chwili stały przy samochodzie. Na szczęście dzień był ciepły i słoneczny.

-   Ale by było strasznie, gdyby było zimno. Wtedy pewnie cała by się trzęsła. A potem by się przeziębiła i mama musiała by z nią iść do lekarza. Dobrze, że jest ciepło – powiedziała zatroskana Julka.

      Mama w tym czasie wyjmowała zakupy z koszyka i wkładała je do samochodu. Kiedy skończyła wsiadły do niego i pojechały do domu.

      Żabka cały czas siedziała skulona na dłoni Julki. Trochę się już chyba uspokoiła, bo serduszko wolniej jej biło.

      Chwilę później stały już przed domem. Julka stojąc na zielonej trawie przyglądała się swojej małej, zielonej koleżance. I już miała ją wypuścić, kiedy pomyślała, że żabka nie ma imienia. A jeżeli nie będzie miała imienia, to Julka jej nie odnajdzie kiedyś. Jak pozna ją wśród wielu, wielu innych żab? Długo wpatrywała się w jej duże żółte oczy i powiedziała:

-   Wiem, nazwę Cię Żonkilek. Twoje oczy przypominają mi moje ulubione kwiaty – żonkile.

 

Żabka lekko się poruszyła i Julce wydawało się, że leciutko się do niej uśmiechnęła. Była pewna, że imię się jej podoba.

-   Idź do mamy i taty i odwiedzaj mnie czasami, jak będziesz w moim ogrodzie. A ja będę o tobie często myślała – schyliła się i wyciągnęła rękę tuż nad trawą. A wtedy Żonkilek zeskoczył i wielkimi skokami schował się za drzewem.

      Po chwili zza drzewa wychyliła się mała, szeroka buźka i wielkie żółte oczy. Żabka bała się, że po drodze do domu spotka wielkiego psa albo kota. Albo co gorsza – bociana!

Żaba Żonkilek    

Na szczęście nic jej nie groziło. Na trawie stała tylko Julka i cały czas się jej przyglądała. Kiedy się już upewniła, że wszystko jest w porządku szybciutko udała się do swojego domu.

 

      Wieczorem, kiedy Julka leżała już w łóżku, myślała o swojej przygodzie. Zastanawiała się czy Żonkilek trafił szczęśliwie do domu i wyobrażała sobie jak jego rodzice się ucieszyli, gdy go zobaczyli.

      A potem zasnęła...     

 

 

www.ases.pl

 

Dzieci, zabawki i zabawy

Pogoda

statystyka